Księżyc schował się za chmurami.
Wysoki mężczyzna w długim, czarnym płaszczu i w cylindrze stanął pod drzwiami oberży. Było tam cicho, knajpa została zamknięta wcześniej przez straże. Jakaś poważniejsza burda.
Opierał się ciężko na lasce i myślał. Słabe światło sączące się przez brudne szyby nie było w stanie rozświetlić jego twarzy. Nikt nie widział, że mężczyzna uśmiecha się.
W końcu odwrócił się i podszedł do lampy naftowej kołyszącej się na wietrze kilka metrów przed wejściem. Zdjął ją i zgasił tlący się w środku ogień. Lampę odwiesił i wrócił pod drzwi, stając obok nich tak aby te otwierając się, zasłoniły go.
Pozostając w cieniu obserwował młodą dziewczynę, gdy drżąc z zimna próbowała z powrotem zapalić naftówkę. Zapałki jednak gasły zanim zbliżyły się do knota. Powolnym ruchem zamknął drzwi i ruszył w stronę dziewczyny.
Zauważyła go dopiero gdy stanął tuż przed nią. Zamarła ze strachu. Wpatrywali się w siebie dłuższą chwilę, gdy w końcu postąpił krok na przód. Ich twarze niemal się stykały. Wewnętrzną stroną dłoni pogłaskał ją po poliku, po szyi. Niemal pieszczotliwe. Jego dłonie były lodowato zimne, mimo ciepłej letniej nocy.
Dziewczyna wzdrygnęła się.
-Kim jesteś?- zapytała cicho
-Masz śliczne oczy- powiedział chrapliwym szeptem.
Córka oberżysty nie była w stanie nic wykrztusić, choć bardzo chciała. Chciała uciekać. Domyślała się już kogo ma przed sobą. W drzwi ktoś zaczął rozpaczliwe łomotać, ale mężczyzna nawet się nie odwrócił. Wiedział, że się nie otworzą.
-Oddaj mi je- dokończył, a jego lodowate, kościste palce zacisnęły się na jej gardle. Druga ręka powędrowała w głąb płaszcza.
Księżyc na krótką chwilę wyszedł zza chmur. Tylko po to aby jego światło odbiło się w ostrzu.
Zostaw odpowiedź
Używamy Gravatara w komentarzach - zdobądź swój własny!
XHTML: Możesz użyć następujące tagi:
<a href=""> <b> <blockquote> <code> <em> <i> <strike> <strong>